Kostek Gil i jego smuty
"..tak to czuł, biedny tego dnia Kostek Gil.
Biedny, bo opętany jednym ze swych apatyzujących smutów.
Nie znał ich dnia ani godziny. Nie wiedział, gdzie go rzucą, pod ścianę, pod płot czy w domowy kąt. Tego dnia smut rzucił go tu, na ganek.
Ganek opełzły trawy. (...)
W skotłowanych przyrodniczych tłumkach szły pochodami źdźbła wysokie, rozdwojone pośrodku wstążkowych kadłubów, podobne do zer złożonych z sierpów, do miękko rozchylonych płaszczowych pół, do nóg wyprostowanych na beczce.
Gapiąc się z góry na te zera, na te poły, na tę krzywicę, Kostek Gil wymajaczył w nich tłumek pustych w szkielecie i kiszkach malusieńskich Kostków Gilków.
Pan Bóg przyprawi jego grób mnóstwem takich samych trawianych człowieczków, ogromem Kostków Gilków zielonych! - Jezu, smutno pomyślał tak zaraz na wstępie smuta. I poczuł się zaraz na wstępie smuta dużym mięsem z trawy."
:)
PS. Właśnie jestem na wstępie smuta, ale jeszcze jest ratunek.
|