11.02.2006 :: 18:34
Przeprowadzka :)
Taaak, znowu ech... Taka ze mnie niespokojna dusza, nie mogę usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu więc:
http://zainwestuj-w-odkurzacz.mylog.plKomentuj(1)
08.02.2006 :: 23:52
Dzień Byłych Nauczycieli, o tak z pewnością, a przy okazji Dzień Zmiennych Nastrojów, Dzień Publicznego Smiechu, Dzień Chodzenia Przed Siebie i...
Głupawka :) Pozytywna głupawka, całkiem niegroźna, a nawet pożądana, bo od rana zaatakował mnie smut złośliwy, paskudna odmiana, charakteryzująca się przeżutami z zarażonego na inne osoby. Więc po południu ubrałam się i wyszłam. Nie wiedziałam, gdzie pójdę, poszłam przed siebie i smut się dawał jeszcze we znaki. Ale za pomocą Green Daya, mokrych włosów i szczęśliwego zbiegu okoliczności Kasia "po" była zupełnym przeciwieństwem Kasi "przed" Na mojej drodze zaczęły się pojawiać dziwne osobistości. Byli to głównie dresiarze popisujący się swoim wspaniałym chodem a la King Kong oraz niezwykłymi ruchami żuchwy powstałymi pod wpływem gumy do żucia. I nagle bardzo się zdziwiłam samej sobie, bo zaczęłam się głośno śmiać, zatrzymałam się i spojrzałam na ludzi dookoła - i śmiałam się, po prostu się śmiałam, a ludzie odwracali się i patrzyli jakoś tak spode łba. Uśmiechałam się do nich - oni rzucali mi spojrzenie znaczące tyle co "Odwal się". Hm, no cóż.
Ale potem czekała mnie większa niespodzianka. Otóż naprzeciwko mnie, w czerwonej kurteczce szedł sobie szanowny Pan Jeg******, były nauczyciel znienawidzonego przedmiotu jakim była historia. Ale - o dziwo - nie poznał mnie, tylko badawczo spojrzał, więc co miałam robić? Oczywiście że go śledziłam :] Po dosyć udanym pościgu postanowiłam wracać i znowu dopadła mnie zbawcza głupawka (może trochę za dużo antybiotyku na smuta?), śmiałam się do ludzi, śmiałam się z ludzi, w tej chwili nie rozumiałam ich pośpiechu, ponurości.
No ale cóż, wróciłam, a w domu dostałam numer gg wielebnego Pana Jabł********, który nauczał informatyki i przy okazji dowiedziałam się że "zna pana tadzia b dobrze" (czyt. zna ul. Pana Tadeusza bardzo dobrze)...
Jeee gram na gitarze! Umiem zagrać dwie piosenki! Jeee! Dobra, idę bo czuję że niedobrze się dzieje...
Komentuj(1)
05.02.2006 :: 17:14
-Iag sje atoróie botużge?
-Lóbje bladzgi!
;)
Komentuj(12)
04.02.2006 :: 23:45
Ogórek ogórek ogórek
Zielony ma garniturek
I czapkę i sandały
Zielony zielony jest cały (kropka)
KONIEC
Komentuj(3)
03.02.2006 :: 18:43
"Nauczyłem się umierać w sobie
Nauczyłem się ukrywać cały strach..."
Chciałabym. Jak wilk stepowy. Wiem, on się pogrążył, utonął, zginął w swoim smutku w swojej nienawiści do siebie. Jednak wolałabym ponad wszystko wyzywać i nienawidzić siebie niż dawać upust pesymizmowi, goryczy, apatiii obwiniając i ignorując innych. Tak nie można. Nie, nie, coś więcej. Ja tak nie chcę. Zgubiłam coś co by mnie w tej chwili skłoniło do zmiany. Nie wystarcza mi moja własna perswazja. Jak wilk stepowy w pewnej chwili dochodzę do wniosku - potrzebuję kogoś, a być może czegoś? Jak to otrzymać? Skąd?
Wychodzi na to że wciąż mam za mało chociaż dziś otrzymałam nowy kubek, świeczki, serię książek której kompletnie nie chcę, poza tym dostałam sporą porcję tlenu, bliskość bliskich(doprawdy?), sporo uśmiechów, kilka "cześć" na gg i pozwolenie na kolejny dzień. Nie umarłam? Powinnam być z tego dumna czy dziękować za łaskę? Co za różnica, nie jestem zdolna ani do tego ani do tego. Tylko wciąż chcę więcej. Chcę kogoś podobnego. Sama jeszcze nie wiem po co, ot tak po prostu - chcę. Próżność? Zapachowe świeczki?
Komentuj(4)
27.01.2006 :: 22:30
Instrukcja bezpiecznego eliminowania smuta.
1. Zastanów się, która z twoich ulubionych piosenek najbardziej pasuje do twojego nastroju.
2. Pościel łóżko, przebież się w piżamę, wyłącz światło i komputer.
3. Usiądź pod blatem biurka, na parapecie lub na łóżku, zabierz ze sobą minorową piosenkę.
4. Jeśli piszesz wiersze, weź kartkę i długopis, nawet jeśli nie masz o czym napisać; jeśli nie piszesz wierszy zapisz swoje myśli.
5. Słuchaj piosenki tak długo, aż zaczniesz płakać. Jeśli nie zaczniesz, oznacza to, że dopadł cię zupełnie inny rodzaj smuta - apatyczny, w takim wypadku od razu przejdź do drugiej części punktu 6.
6. Kiedy wyczerpią ci się łzy i poczujesz że nie masz ochoty o niczym myśleć, połóż się do łóżka.
7. Zamknij oczy, nie wyłączając muzyki.
Post Scriptum na prośbę Nikoli/Koali - Zasilacz jest to dosyć długi kabel zakończony na jednym końcu wtyczką do gniazdka, a na drugim wtyczką do discmana
Komentuj(1)
26.01.2006 :: 21:51
"I will hold the candle till it burns up my arm
Oh, I'll keep takin' punches until their will grows tired
Oh, I will stare the sun down until my eyes go blind
Hey, I won't change direction, and I won't change my mind
How much difference does it make?"
Czuję się tak mała jak nigdy. Bardzo, bardzo mała i słaba. Jakbym nic a nic nie umiała. Zupełnie nic.
Mogę iść i krzyczeć na cały głos.
Mogę biec prosto przed siebie nie wiedząc gdzie dotrę.
Mogę przekonywać i protestować.
Mogę kategorycznie twierdzić i nie ustępować.
Ale czy to sprawi jakąś różnicę?
Komentuj(1)
22.01.2006 :: 23:17
Wykasowałam poprzednią notkę, bo była nudna i długa.
Myślę że ta będzie bardziej odpowiednia :)
KONIEC
Komentuj(3)
18.01.2006 :: 19:51
Trzymać kciuki i kopnąć komputer!
Jutro 6:20 pociąg do Wrocławia, z Wrocławia do Żagania. O 19 próba 5-cio minutowa, w piątek 15:30 występ, zdrętwiałe palce zapewne, nic nie umiem, naprawdę. Boję się!
.
.
.
.
.
...AAAAAAAAAA!
Komentuj(2)
12.01.2006 :: 20:27
.
Boję się.
Tata widział skaleczonego psa. Chciał opowiedzieć, mówił że to brutalne. Nie wiem, co jest temu psu, nie chciałam słuchać, zamknęłam się w pokoju ze słuchawkami w uszach.
Mama słyszała i dziwnie jakoś patrzy.
A ja się boję. Boję się życia.
Boję się ludzi, nie mogę przewidzieć do czego są zdolni, ile jeszcze potrafią, mamy przecież tak dużo czasu.
Piszę jakbym była jakaś inna niż ONI. A przecież też jestem... człowiekiem?
Aż wstyd się przyznać.
Komentuj(3)